Kto oczekiwał po odrodzonej Lancii czegoś nawiązującego do rajdowej przeszłości, ręka w górę! O, nawet jakieś widzę. Byłoby miło, ale realistycznie patrząc należało się spodziewać czegoś dokładnie w rodzaju nowego Ypsilona. Na szczęście nie wszystko stracone, bo Włosi zaprezentowali nowego potwora rodem z Grupy B. Zaraz, jakiej Grupy B?! Czy to na pewno rok 2024?
Cóż, skoro czytacie ten artykuł, to raczej nie przenieśliście się w czasie do lat 80. i Grupa B niestety nie istnieje. Istnieje za to włoska firma Kimera Automobili, która już 3 lata temu stworzyła model EVO37, czyli współczesną wersję legendarnej Lancii 037. Ekipa Kimery korzystała przy tym ze swoich dotychczasowych doświadczeń w restaurowaniu rajdowych klasyków Lancii, w tym właśnie 037, oraz z pomocy części inżynierów pracujących przy pierwotnym projekcie.
W efekcie powstała konstrukcja wiernie oddająca ducha i rozwiązania oryginału, tyle że z dodaną turbosprężarką (037 dysponowało tylko kompresorem) i wykonana z użyciem współczesnych metod, materiałów oraz możliwości. Przy tym, w przeciwieństwie do rajdówki, w standardzie przystającym do kolekcjonerskiej perełki. Nadal jest więc dzikim potworem, łączącym moc około 500 KM z superlekkim, karbonowym nadwoziem, tylnym napędem i niczym niezakłóconym, analogowym panowaniem nad autem.
Kimera EVO38 to „ta wzmocniona” wersja EVO37
I co ciekawe, w tym również jest dość wierna historii. Gdy w 1983 r. Lancia wygrała mistrzostwo konstruktorów WRC z tylnonapędowym 037, czuła już na plecach oddech wyposażonej w AWD konkurencji. Dla Włochów oznaczało to jedno – musi powstać następca 037 z napędem na wszystkie koła. Na szczęście takie eksperymenty już trwały, a ich efektem był projekt oznaczony – całkiem logicznie – jako 038. Był on niejako pomostem między 037 a Deltą S4, która ostatecznie wyjechała na oesy – w przeciwieństwie do 038. Miał już napęd na cztery koła oraz silnik dozbrojony w turbo – gdyż konkurencja również w tym zakresie odjechała Włochom – ale prawdopodobnie nadal to samo nadwozie. W każdym razie na to wskazywałby wygląd Kimery EVO38.
Jak łatwo się domyślić, EVO38 różni się od EVO37 głównie napędzaniem nie tylko tylnych, ale też przednich kół. Działanie tego napędu – czyli proporcje mocy przekazywanej na poszczególne osie – można regulować przełączając ustawienia centralnego dyferencjału. Drugą istotną różnicą jest większa moc – tym razem jest to około 600 KM. Jako że poprzednik miał już turbo – w odróżnieniu od rajdowego pierwowzoru -nie dorzucono kolejnego. Po prostu dotychczasowa turbosprężarka została wymieniona na większą. Poza tym skrócone zostały przełożenia 6-biegowej, manualnej przekładni. Do tego pojawiły się elektronicznie sterowane amortyzatory z opcją unoszenia auta. Całość waży przy tym przyjemnie mało, szczególnie jak na 600-konne auto – zaledwie 1100 kg.
Wspaniale, że tworzy się takie auta jak Kimera EVO38
Mniej wspaniale, że są właściwie równie nieosiągalne, co klasyczna Lancia 037. Podobnie jak poprzednik, EVO38 będzie limitowane do tylu sztuk, na ile wskazuje nazwa – 38. Cena jeszcze nie jest znana, lecz raczej trudno spodziewać się kwot niższych, niż 480 tys. euro na jakie wycenione było EVO37. Być może więcej szczegółów poznamy już wkrótce, przy okazji salonu w Genewie – Kimera zamierza tam zaprezentować swoje nowe dzieło. Wspaniała koherencja z charakterem modelu – niedzisiejsze auto na niestety równie niedzisiejszym już wydarzeniu, choć oba we współczesnej formie. Tyle że o ile dla genewskiego salonu oznacza to regres, tak Kimera to naprawdę udane doszlifowanie klasyki.
Co ciekawe, producent już szykuje trzeci model, K-39, który ujrzy światło dzienne 22 czerwca tego roku. Biorąc pod uwagę ich dotychczasowe dokonania, już nie mogę się doczekać.





