Był taki serial z liczbą „39” w tytule i wiekopomną kreacją aktorską pewnego dżentelmena o czarującym uśmiechu. W tym odcinku nie zabraknie innego uśmiechniętego dżentelmena, zaś serial o bateriowozach dorzuci kolejny odcinek – a nawet dwa – niekończącej się błazenady.
B-grupowa Lancia 037 wjeżdża w widzów jakby nadal były lata 80.
Kierowcy samochodów z legendarnej rajdowej grupy B dzielili się poradami, wśród których było „celuj tam gdzie stoją ludzie, bo tam jest droga”. Najwyraźniej nieznany bliżej kierowca Lancii 037 wziął sobie tę podpowiedź do serca, ponieważ jak widać na powyższym nagraniu wkomponował się w widzów, raniąc łącznie 12 z nich. Prędkość była na tyle niewielka, że najcięższym medycznym przypadkiem okazała się złamana noga, a jeśli ktoś nadal nie rozumie, dlaczego zlikwidowano grupę B, to tutaj ma czytelny powód przy ślimaczej prędkości. W rajdach to musiało być jak ujeżdżanie wściekłego smoka, zionącego ogniem, furią i terrorem.
Firmy w Chinach zakazują parkowania bateriowozów na parkingach podziemnych
Niektóre przedsiębiorstwa w Chinach zakazały parkowania pojazdów elektrycznych w podziemnych parkingach ze względu na potencjalne zagrożenia pożarowe i bezpieczeństwa. Różne hotele i biura w wielu chińskich prowincjach umieściły znaki uniemożliwiające kierowcom pojazdów elektrycznych parkowanie ich pojazdów na parkingach podziemnych. Według chińskich mediów, decyzja o zakazie wjazdu samochodów zasilanych akumulatorami do niektórych obszarów podziemnych została podjęta po doniesieniach o 11 pożarach pojazdów elektrycznych w Hangzhou w kwietniu i maju tego roku. Anonimowy kierownik ochrony pięciogwiazdkowego hotelu w Hangzhou powiedział lokalnym mediom: „Biorąc pod uwagę charakterystykę pożarów pojazdów elektrycznych i możliwości gaszenia pożarów w naszym hotelu, uważamy, że bezpieczniej jest nie wpuszczać ich do podziemnego garażu”. To tyle jeśli chodzi o nieskrępowaną elektrorewolucję. Tja.
Włosi ucinają Stellantisowi dofinansowanie fabryki akumulatorów
Tak się kończy korporacyjne rumakowanie i odrzucanie rządowych propozycji nie do odrzucenia. Stellantis straci 200 milionów euro dofinansowania od włoskiego rządu, które miały posłużyć do budowy fabryki akumulatorów między innymi we Włoszech. Tymczasem szał na bateriowozy ostygł jak niedopalona Tesla po trzech dobach w kontenerze pełnym wody, Stellantis ogranicza produkcję i wstrzymuje inwestycje, a włoski rząd przesuwa środki na inne cele. Wyciekł stenogram poufnej rozmowy na wysokim szczeblu rządowym:
– Luigi!
– Si, Don Giuseppe!
– Luigi, przejedź się ze swoimi silnorękimi do tej portugalskiej sterty zgniłego tagliatelle i porozmawiaj z nim po swojemu.
– Mamma mia, czym nam Christiano zawinił?
– Tępy asino, masz jechać do Carlosa, tego co się tak głupawo szczerzy.
– Aaa, si si, lo so. I co mu powiedzieć jak już obetrze całą sangue z twarzy?
– Że ma zapomnieć o grubych plikach lirów na jego fabricca di batterie.
– Nie używamy już lirów, Don Giuseppe.
– Nieistotne, jedź i załatw to!
– Si.
Stan Massachusetts uchyla zakaz importu kei-carów
Kilka miesięcy temu Registry of Motor Vehicles stanu Massachusetts postanowiło, że nie będzie już pozwalać właścicielom samochodów kei-car na rejestrowanie ich pojazdów, powołując się na fakt, że te samochody nie spełniają federalnych norm bezpieczeństwa. Tymczasem kilka dni temu RMV uchyliło zakaz, zaś w oficjalnym komunikacie zawarto następujące oświadczenie: „RMV zamierza rejestrować pojazdy typu kei, kontynuując jednocześnie przegląd ich wpływu na bezpieczeństwo na drogach publicznych. Plany przeprowadzenia formalnego badania tego tematu są w trakcie opracowywania i zostaną ogłoszone po ich zakończeniu”. Czyli to jeszcze nie koniec. Ale i tak bałbym się jeździć po USA czymś, co może przejechać pod chromowanym zderzakiem pickupa na bliźniakach i nawet nie zawadzić o niego antenką na dachu.
Stellantis znalazł winnego słabej sprzedaży Maserati – to kiepski marketing

Szkoda, że najprawdopodobniej ostatecznie zginie, jak zawsze ilekroć ze świata znika kawałek piękna.
Ulubiony prezes ulubionego europejskiego koncernu motoryzacyjnego znalazł winnego słabej (wręcz pikującej – 50 proc. rdr.) sprzedaży modeli Maserati. Nie jest to bynajmniej słaba oferta, nie jest to też mizerna sieć serwisowa, nie są to przekładane po wielokroć kilkuletnie opóźnienia premier kolejnych modeli. Nic z tych rzeczy – pan Tavares z wyżyn swego majestatu ogłosił, że „jeśli sprzedaż jest teraz słaba, to jest to kwestia marketingu. Poprawiliśmy się również znacznie pod względem jakości, ale teraz musimy popracować nad marketingiem.” Carlos, weź ty już skończ. Po prostu skończ.
Amerykański senator proponuje kolejne restrykcje wobec chińskich producentów
Amerykańsko-chińskiej wojny gospodarczej ciąg dalszy. Republikański senator w Stanach Zjednoczonych, Marco Rubio, zaproponował, aby uniemożliwić chińskim producentom unikanie amerykańskich ceł poprzez zakładanie fabryk w innych „krajach trzecich”, takich jak Meksyk, Wietnam czy Malezja. Rubio oskarżył chińskich producentów o przenoszenie produkcji do innych krajów, aby móc stawić czoła niższym taryfom celnym w USA. Dodał, że dzięki temu mogli „unikać ceł i zalewać rynek amerykański tanimi towarami”. Całkiem jak pod koniec lat 70. zamierzano chronić przemysł w Detroit przed zalewem japońskich marek w obliczu kryzysu paliwowego.I tym protekcjonistycznym akcentem zgrabnie zamykamy klamrą z napisem „heeej, lata 80. wróciły!” ten odcinek Ekspresówki. B-grupowej Lancii nie miałbym szans opanować, do kei-cara się nie zmieszczę, więc biorę jakiekolwiek spalinowe Maserati i jadę do pierwszego z brzegu tunelu, by napełniać go wspaniałą symfonią silnika i wydechu.


