W 49 r. n.e. Seneka Młodszy napisał filozoficzne dzieło o krótkości ludzkiego żywota, a my prezentujemy może nieco skromniejszy, ale za to nie tak rozwlekły przegląd wiadomości z motoryzacyjnego świata. I też nie zabraknie łaciny, a co. Zapraszamy!
Zakaz rejestracji samochodów spalinowych od 2035 roku znów się chwieje
Czas nieubłaganie leci jak ropa z odwiertu, a wydawałoby się nieugięci biurokraci zaczynają przebąkiwać coś o korekcie kursu, obranego na zakaz rejestracji samochodów spalinowych po 2035 roku. Zresztą cojogodom, jaki zakaz, przecież oni nigdy by czegoś takiego nie zrobili, wszak Europa to matecznik i ostoja demokracji, a nie jakaś tam dzika satrapia czy inne paskudztwo.
Otóż spalinowe samochody po 2035 roku miały być zeroemisyjne i już, a jak to producenci wykombinują, to ich sprawa, niemniej o żadnych zakazach mowy nie ma. I jak zwykle w takich przypadkach okazuje się, że biurokratyczne wydumki to jedno, a skrzecząco-kopcąca rzeczywistość drugie. Pojawił się mianowicie pomysł na dopuszczenie do rejestracji samochodów spalinowych pod warunkiem, że będą one poruszać się na odnawialnych paliwach syntetycznych oraz biopaliwach. Czyli to samo co na zwykłym niemagicznym soku z dinozaurów, tylko drożej i trudniej, bo infrastruktura póki co jest poniżej przeciętnej, dostępność takich paliw również dyskusyjna, a do tego areał rolny niezbędny do ich wytworzenia (uprawa rzepaku i innych roślin oleistych) na obecnym etapie rozwoju technologicznego budzi zastrzeżenia względem wpływu na środowisko. Ale zakaz? No co wy, obywatele, nie jesteśmy na jakiejś Białorusi [no data].
Zamiast płacić za lotniskowy parking, 10 lat w więzieniu i 250 tysięcy dolarów grzywny
Geniusz sprytnego planu polega na tym, że w zasadzie nie ma wad, a dodatkowo nad jego wprowadzeniem w czyn nie ma potrzeby się zastanawiać. Do takich właśnie wniosków doszedł 35-letni Corey Johnson, który chcąc uniknąć opłaty za parking przy lotnisku Louis Armstrong w Luizjanie, zadzwonił do AVCOM, centrum operacyjnego lotniska, żądając, aby personel „powiadomił Hassana” i ostrzegając, że „mamy bombę”. Zapewne liczył na to, że spanikowana obsługa ewakuuje wszystkich nie sprawdzając, czy uregulowali opłaty parkingowe. Zrobił to dwukrotnie w ciągu godziny, a biuro szeryfa nie mitrężąc zlokalizowało telefon i ujęło wybitnie pomysłowego figlarza. Grozi mu do 10 lat odsiadki, 250 tysięcy dolarów grzywny i obowiązek pokrycia kosztów sądowych. Corey może teraz z dumą przyznać, że zawsze miał łeb do interesów.
Administracja prezydenta Trumpa rezygnuje z CAFE
I nie chodzi bynajmniej o przejście na bezkofeinowe zamienniki napojów, serwowanych w rządowych instytucjach. Standardy CAFE (Corporate Average Fuel Economy) odnoszą się do „średniego” zużycia paliwa (mpg – miles per galon), jakie producent samochodów osiąga w całej swojej ofercie. Zasadniczo chodzi o to, że jeśli marka produkuje pojazdy o dużym zużyciu paliwa, powinna również produkować samochody oszczędne. Takie standardy istnieją od lat 70., zostały znacząco zaktualizowane za rządów Obamy, wycofane w pierwszej kadencji Trumpa, ponownie zaostrzone pod względem ekologicznym za rządów Bidena i obecnie mają zostać zniesione. Zgodnie z wytycznymi Trumpa, Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) proponuje obecnie obniżenie wymogów dotyczących oszczędności paliwa od roczników modelowych 2022 do 2031, co sprawi, że wymagania CAFE wyniosą średnio 34,5 mil na galon do 2031 r. zamiast 50,4 mil na galon w tym roku, jak planowano. Tu uwaga dla Europejczyków – im ten wskaźnik wyższy, tym samochód oszczędniejszy. Przeliczając te średniowieczne i nieintuicyjne jednostki na cywilizowane, wychodzi nam 6,82 l/100 km (34,5 mpg) zamiast 4,67 l/100 km (50,4 mpg).
Przesączone populizmem oficjalne komunikaty Białego Domu pod rządami nowego-starego wspaniałego prezydenta koncentrują się na zmianie opisanej wyżej polityki, która doprowadzi do obniżenia cen samochodów dla konsumentów. Czytamy w nich m.in.:
„Gdyby prezydent Trump nic nie zrobił, standardy Bidena podniosłyby średni koszt nowego samochodu o prawie 1000 dolarów w porównaniu z kosztem według standardów ogłoszonych dzisiaj”, „Działania prezydenta Trumpa pozwolą amerykańskim rodzinom zaoszczędzić w sumie 109 miliardów dolarów w ciągu najbliższych pięciu lat”, „Pomagając większej liczbie Amerykanów w zakupie nowszych i bezpieczniejszych pojazdów, szacuje się, że ta zmiana pozwoli uratować ponad 1500 istnień ludzkich i zapobiec prawie ćwierć miliona poważnych obrażeń do roku 2050”. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że nie przedstawiono żadnych wyliczeń na pokrycie tych rewelacji, ale domaganie się źródeł mogłoby zostać uznane za nietakt.
Samochody Porsche w Rosji przestają działać, uznając że zostały skradzione
Chodzi o modele Cayenne, Macan i Panamera, wyposażone w VTS – Vehicle Tracking System, oparty o satelitarne namierzanie system bezpieczeństwa. Od 1 grudnia właściciele Porsche w Rosji zgłaszają, że ich importowane ze zniewieściałego Zachodu samochody tracą moc, blokują się lub w ogóle odmawiają uruchomienia. Pozbycie się lub wyłączenie VTS nie jest sprawą prostą, zwłaszcza w atrapie państwa, odcinanej to z tej, to z tamtej strony od zdobyczy cywilizacji białego człowieka. Niemniej problem jest w zasadzie pomijalny, wszak potężne imperium pozostaje – jak chcą jego czciciele – samowystarczalne i dysponuje technologiami bez anałoga w mirie, więc co im tam jakieś importowane zepsute zabawki mogą przeszkadzać. Rodzimy przemysł potrafi wszak wyprodukować lepsze i tańsze, tylko akurat w ostatnich latach nie rozprasza się na jakieś drobnostki bez większego znaczenia.
Katowice jednak wprowadzą SCT, ponieważ nie wystarczył jeden prosty trik zobacz jak
Stacja pomiarowa monitorująca m.in. stężenie tlenków azotu przez kilkanaście lat stała sobie w okolicach autostrady A4 i tam wykazywała co mogła w takim miejscu wykazać. Dopiero kiedy realna stała się wizja obowiązku wprowadzenia w Katowicach SCT, przeniesiono ową stację w głąb miasta, gdzie już pomiary nie wskazują na przekroczenie norm. I wszystko by się udało, a SCT spadłoby do rangi nieśmiesznych zakurzonych żartów, gdyby nie Komisja Europejska, która skierowała sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i uzyskała orzeczenie o tym, że przy wprowadzaniu SCT trzeba brać pod uwagę dane z wielu lat. I dlatego pod rygorem utraty środków z KPO również Katowice zyskają nieco światowego sznytu, mogąc się poszczycić własną strefą wolną od biedaków w starych samochodach. Rada Miasta zapewnia, że kształt SCT zostanie nakreślony tak, by możliwie ograniczyć niedogodności dla mieszkańców. Najwyższy czas głośno spytać, po co w takim razie jest ten miś.
Zilvia.net, nieoficjalne forum Nissana 240SX i pokrewnych, zamknięte po 27 latach
Nie jest to wynikiem bezdusznej decyzji jakiejś korporacji, mającej na podorędziu hordę jadowitych prawników, gotowych kąsać i pożerać kogo im się wskaże. Wchodzących na Zilvia.net powitał któregoś dnia taki oto komunikat:
Strona Zilvia.net została trwale zamknięta. W grudniu 2025 roku nieupoważniona osoba uzyskała dane z konta na forum i opublikowała je online. Informacje te obejmowały nazwy użytkowników, adresy e-mail, adresy IP oraz skróty haseł MD5. Na stronie nie przechowywano żadnych danych finansowych ani innych poufnych informacji osobistych. Forum zostało wyłączone i nie zostanie przywrócone. Jeśli używałeś tego samego hasła na innej stronie lub w innej usłudze, zmień je ze względów bezpieczeństwa.
Być może w przyszłości uda się utworzyć statyczne archiwum publicznie dostępnych materiałów forum, dostępne tylko do odczytu, nie ma jednak w tym zakresie żadnego planu ani harmonogramu.
Tym samym na skutek (prawdopodobnie) działań jakiegoś złośliwego drania, którego jedynym jak dotąd życiowym osiągnięciem było nie zostać abortowanym na etapie embriona, przepada ogromna baza wiedzy o modelach 180/200/240SX i Silvia, znacznie przewyższająca fabryczne instrukcje i biuletyny Nissana. Przykra sprawa, pozostaje tylko dorzucić w drętwym pedagogicznym tonie, że ludzie dzielą się na tych, którzy robią kopie zapasowe ważnych danych i tych, którzy dopiero nauczą się je robić. Archiwum witryny jest co prawda dostępne dzięki serwisowi Web Archive, ale nie jest kompletne.
Unikatowy francuski koncept trafi do Polski
Cały clickbaitowy potencjał nagłówka został zepsuty zdjęciem zaraz poniżej, ale przynajmniej ani słowem nie wspomnimy ponownie o Beskidzie. Na aukcji Artcurial pojawił się koncept Renault z 1995 roku o nazwie Evado, zaprezentowany na Salonie Motoryzacyjnym w Genewie. Stanowił on zapowiedź modelu Nevada/Laguna kombi, który zadebiutował na rynku kilka miesięcy później. Jako koncept demonstrował bogatą paletę wyposażenia oraz dodatków, które nawet jeśli nie miały szans pojawić się w wersjach produkcyjnych, to z pewnością stanowiły pokaz możliwości i pomysłowości producenta. Wylicytowany przez Piotra Życzyńskiego z House of Classics egzemplarz nie ma niestety możliwości rejestracji ani w związku z tym wyjazdu na publiczne drogi, ale zarazem stanowi potwierdzenie pół-żartobliwej maksymy, że jeśli wyprodukowano jakiś pojazd, to co najmniej jeden jego egzemplarz znajduje się gdzieś w Polsce. Quod erat demonstrandum.
I tym cytatem z klasycznej łaciny kończymy ten odcinek. Konceptem jeździć się nie za bardzo da, nawet w Katowicach, rosyjskim Porsche też już nie, więc pozostaje poczekać na dalszą erozję zakazu-niezakazu zapowiedzianego na 2035 rok, zachować spokój i robić swoje.


