Haczyk jest taki, że Honda zrobiła silnik V8 nie dla samochodów, a dla łodzi.
Fani motoryzacji dzielą się na takich, którzy kochają V8, oraz na takich, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez słynnego VTEC JUST KICKED IN YO.
Honda postanowiła pogodzić obie te frakcje – zaprezentowano właśnie pierwszy seryjny silnik V8 tej marki, oczywiście wyposażony w układ VTEC (Valve Timing Electronically Controlled).
Jeśli zwróciliście uwagę na słowo „seryjny”, to bardzo słusznie
Rzecz ma się tak, że Honda ma już na koncie doświadczenia z silnikami V8. Były to jednak jednostki używane w sportach motorowych, takich jak IndyCar czy Formuła 1, a także w wyścigach długodystansowych – na czele z tym najważniejszym i najsłynniejszym, czyli 24-godzinnym maratonem w Le Mans. Japończycy budowali zarówno silniki wolnossące jak i turbodoładowane, choć żaden z nich nie był wyposażony w układ VTEC.
Owszem, ta marka miała też w gamie jeden, jedyny samochód drogowy wyposażony w silnik V8 – ale ani silnik, ani sam samochód nie były dziełem Hondy. Mowa o modelu Crossroad, którego 1. generacja była w istocie… Land Roverem Discovery. Konkretniej rzecz ujmując: Land Roverem Discovery z 3,9-litrowym silnikiem V8 Rovera.
Wreszcie stwierdzono, że tak być nie będzie – Honda rozpocznie seryjną produkcję silnika V8
Problematyczne może być jednak upchnięcie go w S2000, Civiku czy w jakimkolwiek innym modelu. Nowe V8 VTEC o oznaczeniu BF350 to silnik zaburtowy przeznaczony do łodzi motorowych. Cóż, dobre i to… czekam na filmiki z odpalaniem VTEC-a podczas pływania. Ale do rzeczy: jakie są parametry nowej jednostki? Ano takie:
- pojemność skokowa: 5 l,
- rozrząd: 2x SOHC, 4 zawory na cylinder,
- kąt rozwidlenia cylindrów: 60 stopni,
- maksymalna moc: 350 KM przy 5,5 tys. obr./min.
- masa własna (bez śruby napędowej): 347-352 kg, zależnie od wersji.
Bardzo podoba mi się też, jak nazwano tryb, w którym silnik się uruchamia (choć sam tryb pracy nie jest nowością w silnikach morskich Hondy) – jest to BLAST, od słów Boosted Low Speed Torque. Mówiąc po ludzku, chodzi o zapewnienie możliwie wysokiego momentu obrotowego, by ułatwić sprawne przyspieszanie. Przy mniejszym zapotrzebowaniu na osiągi, jednostka przechodzi w tryb ECOmo, który ma ograniczać zużycie paliwa.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by zamontować obok siebie więcej silników BF350 – już na zdjęciach prasowych widać łodzie z dwoma silnikami. Nowy silnik dostępny jest z obudową w kolorze białym lub srebrnym. Cen póki co nie podano, ale najmocniejszy jak dotąd silnik zaburtowy Hondy – 3,6-litrowy, 6-cylindrowy BF250, mocno spokrewniony z jednostką napędową Hondy Odyssey – kosztuje mniej więcej 100-110 tys. zł. Obawiam się, że o zakupie BF350 nie będzie nawet co myśleć bez 150 tys. zł w kieszeni – a raczej więcej.



