Grupa Volkswagena sypnęła kilkoma nowościami niemal jednocześnie. Jedną z nich jest nowy Bentley Continental GT Speed, także w wersji Convertible.
Choć nazwa Continental jest stosowana przez Bentleya od lat 50. XX w., to nowocześniej stylizowany i mniej katedralny w rysunku Continental GT pojawił się na rynku dopiero w 2003 r. Choć samochód ten w stosunkowo dużym stopniu korzystał z techniki Volkswagena, to można powiedzieć bez cienia przesady, że stał się ulubieńcem osób, które mogły sobie na niego pozwolić. I nic dziwnego – auto skrzętnie ukrywało pokrewieństwo z tańszymi markami koncernu, a wisienką na czubku tortu był 6-litrowy silnik W12. Była to jedyna oferowana w tej generacji wersja silnikowa.
W 2011 r. pojawiła się druga generacja auta, która wyglądała… prawie tak samo jak pierwsza, zachowany był też taki sam rozstaw osi (2746 mm) ze względu na tę samą platformę o oznaczeniu D1. Pojawiło się jednak kilka sporych nowości, jak choćby silnik 4.0 V8 (W12 nadal było w ofercie).
Bieżąca, schodząca właśnie z rynku wersja zawitała do salonów w 2018 r., a w maju tego roku zakończono jej produkcję. Gama silników pozostała taka jak wcześniej, ale auto nieco schudło (o ok. 80-100 kg w wersji Coupe) i, co ciekawe, otrzymało dwusprzęgłową skrzynię biegów w miejsce poprzednio stosowanej hydrokinetycznej. Mogłoby się wydawać, że to w aucie tego typu spora wada, ale red. Grzelak zdecydowanie tego nie potwierdza.
Do sprzedaży lada chwila wejdzie nowy Bentley Continental GT Speed
Póki co wariant Speed będzie jedynym dostępnym. Wzorem pierwszych dwóch generacji nowe auto nie różni się mocno od poprzednika, choć zrezygnowano z poczwórnych reflektorów przednich – wzorem był tu zapewne model Batur, którego powstanie tylko 18 egzemplarzy. Jeśli jednak najnowszego Continentala GT lub GTC zobaczymy od tyłu, to możliwe, że trzeba będzie przez chwilę się poprzyglądać, żeby odkryć, że to odświeżony model.
Silnika W12 już nie ma. W zamian: hybryda plug-in
Mówiąc zupełnie szczerze, to mam już powyżej uszu pakowania układów PHEV do wszystkiego, co się rusza – choć zapewne w dużej mierze jest to efekt tak a nie inaczej skonstruowanych przepisów związanych z emisją spalin. I źle zaprojektowanych testów zużycia paliwa też. No ale dobrze, przejdźmy do sedna.
Sercem układu jest znane już 4.0 V8, przy czym zostało ono wzmocnione z 550 KM w poprzedniej generacji do okrągłych 600 koni. Do tego dochodzi zintegrowany z 8-biegiową skrzynią biegów (w tej roli ponownie DSG/PDK) silnik elektryczny o mocy 190 KM. Moc systemowa wynosi 782 KM, a maksymalny moment obrotowy – 1000 Nm, co pozwala na sprint do 100 km/h w 3,2 s – czyli o 0,4 s szybciej od poprzedniego Continentala GT W12 Speed o mocy 659 KM, pomimo masy własnej większej o ponad 190 kg. Masa nowego Continentala GT Speed Coupe wynosi 2459 kg, Conti GT Convertible (GTC) zapewne będzie jeszcze cięższy.
Nowy Bentley Continental GT Speed jest najmocniejszym seryjnym Bentleyem w historii. Prędkość maksymalna nie zmieniła się względem starszego modelu i wynosi 335 km/h dla wersji zamkniętej, a jej osiągnięcie zajmuje tylko 33 s. Conti GTC jest wolniejsze – rozpędzi się maksymalnie do 285 km/h, a przyspieszenie do 100 km/h zajmie tu 3,4 s.
Skoro to hybryda plug-in, to oczywiście mamy tu też akumulator trakcyjny o całkiem sporej pojemności. Mówimy konkretnie o 25,9 kWh, co ma pozwolić na przejechanie do 81 km bez uruchamiania silnika spalinowego. Zasięg całkowity według WLTP wynosi tu 859 km. Naładowanie auta do pełna z gniazdka 11 kW zajmie 3 godziny bez kwadransa.
Trakcja, prowadzenie, hamowanie – co w tych kategoriach oferuje nowy Bentley Continental GT Speed?
Przede wszystkim napęd na obie osie z systemem wektorowania momentu obrotowego. Na tylnej osi znalazł się też elektronicznie sterowany dyferencjał o ograniczonym poślizgu. Poza tym nowy model oferuje BPAC – Bentley Performance Active Chassis. Ten układ obejmuje m.in. korzystający z 48-woltowej instalacji elektrycznej system stabilizacji przechyłów, dwukomorowe amortyzatory adaptacyjne zawieszenia pneumatycznego, a także nową generację układu stabilizacji toru jazdy (ESC) i skrętną tylną oś.
Za wytracanie prędkości będą odpowiadać dziesięciotłoczkowe zaciski z przodu i czterotłoczkowe z tyłu, a współpracować będą, do wyboru, z tarczami konwencjonalnymi lub wykonanymi z włókna węglowego i węglika krzemu.
Po wnętrzu najłatwiej rozpoznać, że Conti A.D. 2024 to nie całkowicie nowy model
Co prawda wiele źródeł opisuje to auto jako czwartą generację Continentala GT i zapewne tak samo będzie traktować ją Bentley, ale wystarczy zajrzeć do wnętrza, żeby zobaczyć, że deskę rozdzielczą bez większych zmian przeniesiono z poprzednika. I dobrze – nadal trudno coś zarzucić wyglądowi wnętrza i, co ważniejsze, zachowano liczne fizyczne przyciski. Większość zmian ukryto – poprawiono m.in. wyciszenie, mamy tu też najnowsze systemy wspomagania kierowcy (ADAS) i nowocześniejszy system multimedialny, który może aktualizować się z chmury. Nowe są też wzory przeszyć tapicerki, a nabywca może wybrać jeden z trzech systemów audio. Topowy jest firmowany przez firmę Naim i korzysta z 18 głośników, a jego moc to 2200 W. Tradycyjnie dla Bentleya, bardziej wymagający nabywcy będą mogli skorzystać z oferty działu Mulliner, by odpowiednio spersonalizować swój nowy samochód.
Nowy Bentley trafi do pierwszych klientów w III kwartale tego roku
Nie podano jeszcze jego cen. Ceny poprzednika w bazowej wersji startowały od mniej więcej 225 tys. euro (za 4.0 V8), natomiast GT Speed W12 kosztował 280 tys. euro. Nie ma co liczyć, że będzie taniej, ale spokojnie – mniej wydacie na paliwo…





